Canavar
Witaj! Trafiłeś do Green Forest, gry pbf o tematyce wilczej. Zaloguj się, lub zarejestruj, by od tej chwili zacząć swoją przygodę z wilkami! Smile
Canavar
Witaj! Trafiłeś do Green Forest, gry pbf o tematyce wilczej. Zaloguj się, lub zarejestruj, by od tej chwili zacząć swoją przygodę z wilkami! Smile
Canavar
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


City of wolves. With u, with us...
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Most

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Cheryl
Howling
Howling
Cheryl


Liczba postów : 112
Join date : 05/12/2015

Most          Empty
PisanieTemat: Most    Most          EmptyPią Gru 11, 2015 6:18 pm

Most przechodzi przez rzekę Cerites. Jest kamienny, szeroki i trwały. Rzeka ma inne mosty, lecz to jest jej główny. Czasem kaczki przelatują nad głowami, lub lądują zaraz przy brzegu. "Pasą" się na wodzie. Polowanie na nie jest trudne, trzeba przyznać, bo można wpaść do wody, a to przyjemne nie jest. Na poręczach mostu można stanąć, jednak trzeba uważać, żeby nie spaść. Rzeka cicho szumi, wszystko wyłapuje słuch wilczy. Można tu odpocząć, słońce świeci, lekki wiatr ochładza chwile.
Powrót do góry Go down
https://canavar.forumpolish.com
Kazoo

Kazoo


Liczba postów : 74
Join date : 12/12/2015

Most          Empty
PisanieTemat: Re: Most    Most          EmptySob Gru 19, 2015 11:17 pm

Samiec skierował się na Wchód. Minęło już najprawdopodobniej kilka dobrych godzin, gdyż gęste położenie gwiazd wskazywało na to, że panuje już głęboka, bezchmurna noc. Zadarł łeb do góry, by popatrzeć na srebrzyste punkciki. Wyglądało to naprawdę cudownie i choć jesień chyliła się ku końcowi, by ustąpić surowej zimie, Kazoo to raczej nie przeszkadzało. Zahartowany zmianami w pogodzie i trudnymi warunkami, wciąż nie mógł strawić dni, w których słońce tak praży, że nie można normalnie funkcjonować. Cheryl, jako że jest wilkiem polarnym zapewne znosi to jeszcze gorzej od niego samego, ale na razie powinien się raczej cieszyć z tego, co ma teraz, a nie z obawą oczekiwać nadejście lata. Opuszczając łeb dostrzegł, że w oddali dostrzega zarys czegoś, co wznosiło się nad rzeką. Zapewne był to solidnie zbudowany most. Podjął decyzję o podejściu bliżej. Rzeczywiście, nie mylił się co do tego, czym owa rzecz była. Bez chwili wahania wszedł na niego, a po zorientowaniu się, że nikt go nie obserwuje, nieco niezdarnie wskoczył na poręcz i zaczął po niej iść. Nie miał żadnych ciekawszych zajęć, więc to zdawało się być najbardziej sensownym wyjściem z tej sytuacji.
Nagle do jego uszu dobiegł szelest. Nastawił uszu i znieruchomiał. Ktoś nadchodził, a on niczym szczeniak bawi się, wędrując po poręczy mostu. Obserwował pobliskie drzewo otoczone krzakami, zza którego dobiegał dźwięk. Nagle dostrzegł dwa iskrzące się ślepia. Nie mogły one należeć do dorosłego osobnika, a co najwyżej do szczeniaka lub... lisa. Zwierzę poruszało się znacznie zbyt szybko i sprawnie jak na młodego wilka. Zdawało się nie widzieć Kazoo, który podążał za nim wygłodniałym spojrzeniem. Dopiero widząc rudą kitę obudził się w nim instynkt drapieżnika. Był głodny. Bardzo głodny. Nie jadł niczego od może dwóch dni, więc uznał, że warto byłoby coś sobie znaleźć. Po tak długim okresie elementy ściółki leśnej nie zdawały się być tak zachęcające, jak mięso z lisa. Jeśli ucieknie, nie będzie miał innego wyjścia, jak tylko sobie poradzić zjadając jakieś niesmaczne owoce lub korzonki, lecz jak na razie musiał korzystać z okazji, póki tylko mógł. Stał na samej krawędzi poręczy, metr od miejsca, gdzie się kończyła i prowadziła do brzegu. Poczekał, aż lis podbiegnie bliżej i wykonał szybki skok. Wykonał to zaskakująco sprawnie, dzięki czemu jego łapy wylądowały na ogonie lisa. Ten speszony gwałtownie się zatrzymał i odwrócił w stronę napastnika. Posłał mu spanikowane spojrzenie i spróbował wyszarpnąć, lecz nic z tego.
- Gdzieś się wybierasz? - zapytał Kazoo kpiącym tonem. W jego głowie obudził się głos, zastanawiający się nad tym, cóż takiego stało się z tym samym nieśmiałym basiorem, który nie wierzy we własne siły. Prawda była taka, że samiec zmieniał się w ten, a nie inny sposób w obliczu głodu. Lis wykonał zamach łapą i wczepił pazurki w jedną z łap Kazoo. Ten zaskoczony puścił rudego, na co ten zareagował prędką ucieczką. Basior zorientowany w sytuacji rzucił się w pogoń. Rozzłoszczony takim zwrotem akcji nabrał większej prędkości, lecz lis jak to lis był godnym przeciwnikiem - robił szybkie zwroty, robiąc slalomy między drzewami. Kazoo tym razem już zirytowany, wpadł na pewien, dość kreatywny jak na miarę wilka pomysł. W biegu chwycił w pysk długą gałąź i to z nią kontynuował pościg. Będąc już blisko celu, wziął zamach i uderzył niczego nie spodziewającego się lisa. Przeleciał kilkadziesiąt centymetrów, po czym uderzył w drzewo i znieruchomiał, ale wciąż oddychał. Kazoo zrobił ostry zwrot i zahamował. Powoli podszedł do zbolałej i ogłuszonej ofiary. Wyrzucił gdzieś w krzaki badyl i z dumą popatrzył na zwierzę. Lis posłał mu błagające spojrzenie, ale on zdawał się nie zwracać na to uwagi. Głód i natura zwyciężyła. Wbił zęby w jego tchawicę, pozbawiając dopływu do tlenu i odczekał chwilę, aż jego ciało przestanie drgać. Później zabrał się do jedzenia. W ten sposób zaspokoił głód i oblizując pysk od resztek krwi popatrzył na pozostałości po lisie. Zastanawiał się, co z tym wszystkim miałby zrobić. Zadecydował, że żeby jakoś uczcić pierwszy dzień spędzony we watasze i zachować sobie z tej okazji jakąś pamiątkę przypominającą mu o tym dniu, przygarnął sobie najładniejszy z kłów lisa.
Powrót do góry Go down
 
Most
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Canavar :: Tereny stada :: Wschód :: Równiny-
Skocz do: